19 września 2011

Z prądem czy pod prąd?

O czym dzisiaj? O modzie. Dziwnie brzmi to słowo, kiedy blog ma być o grach, ale dziś będzie o modzie na gry, na ich tworzenie i tworzeniu ich zgodnie z modą. Uff... No to do dzieła.

1. Moda na gry.

Czy istnieje moda na gry? Raczej tak, w kręgach sportowców często są to gry... sportowe. Wiadomo, że każdy z nas od czasu do czasu chwyci jakiś tytuł nie ze swojej "dziedziny", bo zatwardziali eRPeGowcy nie z rzadka lubią pobiegać na frontach II WŚ i naparzać do Niemców, ale szczerze: Kto nie lubi? 



Idąc dalej, wychodzi nowa gra, super recenzje, itp itd. Robi się na nią moda? Robi. Biznes się kręci. Tyle, że o ile w grach na PC możemy o tej modzie mówić długo to gry fabularne i planszowe ta moda omija małym łukiem. Nie znika całkowicie ale jest marginalna. Gier karcianych nie wymieniam, bo moda na karcianki kolekcjonerskie od klasycznych Magic the Gathering po nowe Warhammer: Inwazja, jest zawsze. Jesteśmy rasą bardzo podatną na karciane gry (ja osobiście nie odmówię gry w pokera, macao albo wojnę).

Wracając do planszówek i gier fabularnych to uważam, że nie ma mody na granie w te gry jako rodzaje gier, ale moda na poszczególne tytuły istnieje. Wydaje mi się jednak, że jest to chyba zjawisko krótkotrwałe. Trochę pograć w Osadników można, ale bez przesady. Neuro korci nas naparzaniem do mutków ale ile można... Rutyna zabija miłość. Nawet tą która łączy nas z RPG'ami i planszówkami, a tego nie chcemy. Rutynie mówimy: Wypierniczaj!

2. Moda na tworzenie gier.

Co wpływa na to, że zaczynamy robić własny projekt? Oryginał nie spełnił oczekiwań? Nadmiar kreatywności? Przeświadczenie o tym, że nasze jest lepsze a my jesteśmy lepsi od pierwotnych autorów? Nuda? Według mnie odpowiedź jest prosta - wszystkiego po trochu. 

Nie mówię, że nie ma dobrych gier - są. Sęk w tym, że te dobre gry trafiają do ludzi. Nie do grupki pięciu ziomków, ale do całych środowisk, rzeszy, mas. O ile masy kupują ten produkt - akceptują go z góry do dołu - to w tych masach znajdują się jednostki (może dziesiątki), które jakiś/jakieś element/y gry uznają za dalekie od zaakceptowanego ogółu.  Postanawiają to zmienić. Tak się to chyba zaczyna, poprawiasz jakiś mały błąd, zauważasz następny, poprawiasz... Po kilku dniach pracy dochodzi do ciebie taka myśl: "Po co poprawiać w nieskończoność, zrobimy to po mojemu!" Puf! Zaczynasz robić system. 

3. Tworzenie gry modnej.

Czy zaczynając tworzyć system od zera wybierasz tematykę, która jest na topie? Tak/Nie. Czemu? Uważam, że ma to duży wpływ na całość projektu. Wybierając coś co jest w modzie musimy się dostosować. Ogranicza nas to, ale trafi do większego grona odbiorców. Robiąc coś niezależnego tematycznie od mody mamy łatwiej, nikt nam na rączki nie patrzy. Jest ok! Czy faktycznie moje zamiłowanie klimatem Sci-Fi, Fantasy, PostApo jest dobre dla projektu? To, że mi się podoba nie znaczy, że będzie się podobać innym. Jaki to ma wtedy sens? Jak robisz grę do szuflady - dla siebie - to nie mam nic przeciwko. Ale jak tworzysz coś z nadzieją, że kiedyś podbije to serca tych wcześniej wspomnianych rzeszy, to pytam się: warto? Po co ten cały proces tworzenia, gmerania w internecie, pisania, wyrywnia kartek, kupowania gadżetów, elementów gry, robienie prototypów, testy. 

Zostawiam was z tym. Do następnego razu (czyli za jakiś kwadrans bo mam jeszcze coś dla was)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz