Jak sprawić graczom więcej zabawy grając w gry fabularne? Mam na to sposób. Każdy gracz marzy o tym, żeby w pewnym momencie sesji stać się Mistrzem Gry. Gdy bohater spotyka odwiecznego wroga, jego jedynym celem staje się go pokonać, za wszelką cenę, dogonić rywala i skopać mu jego epickie cztery litery. Słowo "epickie" jest tu bardzo na miejscu, bo pokonanie największego przeciwnika w trzech prostych ciosach to zerowa frajda. Szast, prast i po zabawie. Gracz się ucieszy, na chwilę. Potem dojdzie do tego, że wolałby aby to starcie trwało dłużej, było pełne uników, skoków, akrobacji, opisów stykającej się stali, emocji - krótko mówiąc, to ta scena gdzie ma być krew, pot i łzy. Spróbujcie tego.
Jak ma działać ta technika? Już mówię.