Miałem napisać wczoraj, ale w domu mam nieoczekiwany remont. Rewolucja kuchenna. Jestem więc zapracowany ale przynajmniej nie nudzę się. Wracając do Gramy...
W niedzielę wyruszyłem do Gdyni trochę później bo o godzinie 8:40. Udało mi się namówić Karola i tak oto ruszyliśmy we dwóch. Na miejscu byliśmy koło 10:00. Jak się okazało, wczorajsza miejscówka była wolna więc od razu zajęliśmy miejsca i zagraliśmy w... Wiedźmina. Ta karcianka we 2 była trochę niewypałem, więc szybko porzuciliśmy ją.
Następnym tytułem było coś z Flagami. Chodziło o zgadywanie nazw państw których flagi były umieszczone na jednej ze stron karty. Typowa gra edukacyjna. Uczyła i bawiła. Dobry wybór.
Następnie rozegraliśmy partyjkę w karcianą wersję Osadników z Catanu. Gra naprawdę fajna, choć nadal uważam, że daleko jej do wersji planszowej.
Potem dołączyliśmy do dwóch kolesi którzy grali w Kings of Tokyo. Gra naprawdę mi się spodobała. Potwory atakujące inne potwory, duuuuże kości, karty i panel potwora. Pięknie wydana gra. Nawet w języku ENG dało się ją ogarnąć.
W tym momencie znikam ze świata planszówek. Czemu? Jest turniej w Neuro Hex! 24 uczestników. 4 armie. 5 potyczek do wygrania. Mój bilans W-W-L-L-W. Te dwie przegrane to dziewczyny. Tak. Pokonały mnie dwie dziewczyny. Piękny i okazały biust wygrywa z taktycznym umysłem. Łącznie grałem 1 raz Molochem, 2 razyb Borgo i 2 razy Hegemonią. Nie zmieściłem się w nagradzanej 6. Musiałem obejść się smakiem. Tym razem.
To tyle. Jak sobie coś przypomnę to dopiszę. Miłego dnia. Pozdrowienia dla Oli i Leny :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz